piątek, 20 września 2013

Rozdział 17

Kilka kolejnych dni minęło bardzo szybko. Leigh i Niall byli na dwóch randkach. Raz na pikniku, a potem w restauracji. Niestety, ich pierwsze spotkanie popsuła pogoda, przez co zostali zmuszeni do siedzenia w domku. Zajadali się słodyczami i oglądali filmy, miło spędzając czas. Starali się poznawać siebie coraz lepiej. Opowiadali sobie różne historie z całego życia - niektóre smutne, inne radosne. Druga randka wypadła o wiele lepiej. Wybrali się do małej knajpki z pięknym widokiem na pobliskie góry. Przyjemnie spędzili ten romantyczny wieczór.

W tym samym czasie, tylko w innej restauracji Liam wraz z Jade jedli kolację. Niezwykle miły wieczór w swoim towarzystwie odpowiadał im bardziej niżeli przepychanki na korytarzu w wynajętych domkach. Panna Pinnock do końca wyjazdu narzekała, że przegrała zakład i musiała zapłacić swojej przyjaciółce sto funtów. Jesy natomiast od razu zaczęła roztrwaniać zarobione pieniądze.

Louis i Harry także skorzystali z chwili wolnego i wybrali się razem na stok. Mało brakowało, a wróciliby do kurortu cali połamani. Ostatniego dnia poszli na długi spacer, ciesząc się sobą. Wiedzieli, że gdy wrócą, sprawy znacznie się pokomplikują.

Zayn i Perrie wszystko sobie wyjaśnili. Na początku Edwards nie była pewna, co zrobić, lecz z czasem zdała sobie sprawę, że od dawna kocha Zayna. Nie raz już o tym myślała, ale zawsze odrzucała tę sprawę w jak najdalsze zakątki jej umysłu.

Niezastąpiona Nelson resztę wyjazdu spędziła na obmyślaniu planu. Reszta dziewczyn pozostała zajęta miłosnymi sprawami, więc to na nią spadła cała odpowiedzialność. Kiedy już wszystko sobie poukładała, zwołała zebranie, po czym wszystko przekazała dziewczynom. Misja była dość prosta i właśnie dlatego bardzo dobra. Justin zawsze lubił doszukiwać się różnych sprzeczności i zagadek, więc Jesy stwierdziła, że najlepiej pokusić się o coś mało skomplikowanego. Coś, co zaskoczy ich "wspólników".

* następnego dnia *

- Wszyscy gotowi? - zapytał Paul, stojąc przy samochodach.
- Tak - rzucił Liam, wsiadając do auta zaraz po Jade.
- My już chyba też wszystko mamy - odezwał się Zayn, prowadząc Perrie w stronę ich pojazdu.
- O nie - zatrzymała się. - Ja z wami nie jadę. Po tym, co działo się ostatnim razem, mam dość.
- Oj, nie przesadzaj. Będziemy grzeczni - uśmiechnął się Louis.
- Ta, ty szczególnie.
- Śmiało, Pezz, nie będzie tak źle. Obiecuję, że ja milczę jak grób - powiedział Malik, ciągnąc ją za sobą.
- Gdzie reszta?
- Już jesteśmy - krzyknęła Jesy, idąc przed Leigh. Szybko zapakowały wszystkie rzeczy do bagażnika, po czym wsiadły do drugiej terenówki.
- A tych dwóch debili gdzie wcięło?
- Mam dobry słuch, Paul! - warknął Harry, ciągnąc za sobą wielką walizkę.
- Jezu! Gdy tu przyjeżdżaliśmy, zaledwie cztery dni temu, miałeś o wiele mniej sprzętu - jęknął Higgins.
- Wczoraj byliśmy na spacerze i Harry oczywiście zobaczył sklep z pierdołami, który musiał wykupić do cna - załamał się Louis.
- Siedź cicho i mi pomóż.
- No już, patrz jak biegnę - zaśmiał się Tommo, zajmując swoje miejsce. Naburmuszony Styles doczołgał się do auta z wielką walizą, z trudem wkładając ją do bagażnika.

Na miejsce dojechali po ośmiu godzinach. Tak jak wcześniej, w busie, w którym jechali Niall z Jesy i Leigh było spokojnie. I tak jak wtedy, w tym drugim nie. Harry i Louis co chwilę wymyślali nowe, głupie żarty. Nawet Liam i Jade do nich dołączyli. Tylko Zayn, tak jak obiecał, był nadzwyczaj spokojny.

- Nareszcie!  - Edwards wyskoczyła z samochodu. - To był pierwszy i ostatni raz!
- Boże, Perrie, wyluzuj - zaśmiała się Jade.
- Chcesz żyć? Jeśli tak, to się zamknij - warknęła, odbierając od ochroniarza swoją walizkę.
- Chyba okres się jej zlbiża - ironizowała Jesy, na co reszta wybuchnęła solidnym śmiechem. Wkurzona Perrie, zabrała swój bagaż i wsiadła do samochodu dziewczyn.
- Będziemy już uciekać. Trzeba się wyspać, niektórzy jutro pracują - jęknęła Thirlwall, żegnając się z chłopakami.
- Po za tym musimy uspokoić Pannę Perrie wiecznie obrażoną Edwards - zachichotała Leigh, przytulając każdego z osobna. - Do zobaczenia.

- Wróciłyśmy - krzyknęła Leigh, gdy przekroczyły próg domu. Po chwili z salonu wyszła Patrycja, a zaraz za nią Justin.
- No nareszcie! - odezwał się Bieber.
- Teraz macie się wytłumaczyć, gdzie byłyście, z kim i dlaczego nic nie powiedziałyście.
- No już, już - jęknęła Perrie. Kiedy dziewczyny zdjęły buty i kurtki, wszyscy udali się do salonu.
- No mówcie! - niecierpliwił się Justin.
- Więc... Byłyśmy w Zakonanym, czy jakoś tak - zaczęła Leigh.
- Zakopane, pamiętaj, Zakopane - przerwała jej Jade.
- Jebać to. Mało ważne. Towarzyszyłyśmy One Direction.
- Mówi...
- Zamknij się, Justin i posłuchaj - warknęła Harris.
- Jak zawsze ma problem - jęknęła Nelson. - Wracając do najważniejszej sprawy, pojechałyśmy tam, żeby czegoś się od nich dowiedzieć. Poza tym jechaliśmy ze wszystkimi ochroniarzami, więc wiemy, ilu ich jest. Plus dla nas, że Niall bujnął się w Leigh. Z tego, co zauważyłam, to jest tym najbardziej naiwnym i wszystko na pewno jej powie. Nawet nam to niepotrzebne, bo już większość rzeczy same ogarnęłyśmy - uśmiechnęła się. - Ale wiadomo, każda pomoc się przyda.
Justin gwizdnął z podziwem.
- Wow - tylko tyle zdołał wykrztusić.
- Widzę, że wszystkim się zajęłyście - ucieszyła się Pati. - To w sumie dobrze, bo odwiedził nas Johnny i dał ostatnie dwa tygodnie, więc trzeba się śpieszyć.
- Wyluzujcie, jesteśmy już gotowe. Dziewczyny spotkają się gdzieś z nimi wszystkimi, zagadają, czy coś, a wtedy wkraczamy my i po sprawie.
- Dokładnie. Jesy ma rację. My się wszystkim zajmiemy - powiedziała Perrie.
- A teraz wybaczcie. Musimy pójść rozpakować torby - wtrąciła się Jade, zabierając swoją walizkę.

- Myślicie, że to kupili? - szepnęła Pinnock, gdy zamknęły za sobą drzwi od pokoju.
- Zdecydowanie tak. Widziałyście Justina i jego minę? Uwierzył na sto procent - uśmiechnęła się triumfalnie Nelson.
- To dobrze. Teraz musimy uważać, żeby nic nie zawalić. Wszystko musi być perfekcyjne. Co najważniejsze, nasze zachowanie nie może nic zdradzić - odezwała się Perrie. - Wybacz Leigh, ale przez te dwa tygodnie musisz być tą suką, którą tak bardzo nie chcesz. To tylko na czas naszego planu.
- Spokojnie, dam radę. Ukrywałam prawdziwą siebie dość długo, więc dwa tygodnie nie zrobią różnicy.
- Mam tylko jedno pytanie.Co powiedzą chłopcy, gdy tak po prostu wbijemy z pistoletami i będziemy chciały zabić Justina i Patrycję?
- Kurwa - warknęła Jesy. - O tym nie pomyślałam. Chyba nie będziemy miały wyjścia i powiemy im prawdę.
- Nawet tak sobie nie...
- Nie żartuję, Leigh! Albo teraz, albo możecie się pożegnać z chłopakami. Wydaje mi się, że jeśli dogadamy się z każdym z osobna, to będzie łatwiej przekonać ich, że nie miałyśmy złych zamiarów.
- Z tego nie wyniknie nic dobrego. Jestem pewna - jęknęła Perrie.

* w apartamencie chłopców *

- Stare śmieci – Louis westchnął pod nosem, wpakowując do szafy ostatni stos T-shirtów.  Zamknął walizkę i cisnął nią w kąt, wpadając do łóżka tuż obok Zayna.
- Spieprzaj – Malik odburknął, jeszcze głębiej zakopując się pod kołdrę.
- Suń dupę, śpiochu!
- Zróbcie mi miejsce! – Niall wpadł do sypialni z miską popcornu, wciskając się w środek.
- Jeszcze ciebie tu brakowało – zrezygnowany Zayn odsunął się pod ścianę, dzieląc łóżko z pozostałą dwójką.
- Obejrzymy coś?
- Ja chętnie! – Liam pojawił się nie wiadomo skąd, biorąc z szafki pilota.
- A teraz z drogi śledzie, bo król Styles jedzie! – Harry wskoczył na resztę, znajdując wygodną pozycją na kolanach Louisa. Liam oparł się o niego, nieco przygniatając Malika.
- Boże drogi…
- Zamknij się, Zayn, nie jesteś tu sam!
- Ooo, mają „Skyfall” w strefie dobrych cen! – Liam ignorując sprzeczkę reszty, włączył film.
- Strefa dobrych cen? Jak w MCDonalds?
- Zamknij się, Zayn!
Zapanowała chwila ciszy. Chłopcy oglądali w skupieniu, starając się nadążyć za fabułą.
- Ej?
- Zamknij się, Zayn!
- Ale…
- Zayn!
- Chssesss trocheeeeee? – Niall podsunął mu pod nos miskę z prażoną kukurydzą, sam zapychając sobie nią usta.
- Wyznałem Perrie miłość.
- Ja też – westchnął Liam, odwracając wzrok od telewizora. – Nie! Nie Perrie! – wywrócił oczami, odnajdując naburmuszoną minę Zayna.
- Byłem z Leigh-Anne na randce – Horan wzruszył ramionami, nie przestając jeść. – Fajne uczucie.
- Jesteśmy nudni, Harry – Louis poklepał Stylesa po ramieniu. - Może pofruniemy balonem?!
- Po kolei – Payne usiadł po turecku, klikając pauzę na pilocie. – Mów – skinął na mulata.
Zayn, nie racząc oderwać policzka od poduszki, wybełkotał:
- Coś mi strzeliło do głowy. Ale nie odrzuciła mnie.
- A niby czemu miałaby to zrobić? – Harry prychnął ironicznie. – Latałeś za nią, odkąd tu jesteśmy. Z wzajemnością zresztą.
- Ja to bardziej shippowałem Leigh i Nialla.
- Ej!
Liam uśmiechnął się.
- Wybacz, Malik, nie lubię się tobą dzielić.
- Awww! – Louis zachichotał. – Dobra, dobra! – podniósł ręce w poddańczym geście, wnioskując, że chyba popsuł ten moment uniesienia.
- Zeswatajmy Jesy z moim kuzynem!
- O nie, Harry! Twój kuzyn studiuje matematykę – Horan odłożył pustą miskę na stolik przy łóżku.
- I co z tego?
- Harry, kto normalny studiuje matematykę!
- Zjedzmy kurczaka.
- Ja to bym poszedł na siłownię.
- A już myślałem, że sobie szczerze pogadamy – westchnął Liam, podnosząc się i rozprostowując kości. – Idę z tobą na siłownię – dogonił Louisa i razem opuścili apartament.
- Niech sobie idą, my zamówimy pizzę – Styles pociągnął Nialla do salonu.
- Nareszcie – Malik westchnął, zakrywając się szczelnie pościelą. – Wolność…

- Malik, ktoś do ciebie! - pukanie przerwało krótką drzemkę Zayna. Wkurzony zwlókł się z łóżka, człapiąc do drzwi.
- Boże, czego?! Ohh, cześć! - uśmiechnął się, napotykając znajome niebieskie oczy.
- Musimy pogadać, Zayn.

___________________________________________________________________________
Hej! <3
Co tam u Was?
Poprzedni rozdział Wam się chyba nie podobał, bo były tylko 4 komentarze ;c
Mam nadzieję, że ten będzie lepszy ;p
UWAGA: Akcja znowu powraca! <3
Nareszcie będę mogła wrócić do zabijania, a nie tych słodkich scen, których pisać nie umiem haha ;p
Dziękujemy za ponad 4 tys. wejść <3
A teraz jeśli czytasz tego bloga to proszę zostaw po sobie komentarz. Możesz w nim napisać obojętnie co. Może być "<3" lub nawet sama kropka, cokolwiek. Chciałabym wiedzieć ile osób to czyta :)
Pa! <3

Popieram apel Agnes! Miałam napisać to samo, ale uprzedziła.
I nie wierzę, że nie czytacie, bo jest tu was trochę sporoo, ja to wiem, tylko lenie z was, nie chcecie komentować. Foch z przytupem i melodyjką.
Ktoś tu ma rządzę mordu, ulala ^.^
Ogólnie to jak w szkole?
Spieszcie się kochać gimbazę, tak szybko odchodzi - dobra rada cioci Klaudii.
Trzymajcie się jakoś! :)

7 komentarzy:

  1. O jeny boski *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, gimbaza to błogosławieństwo xx
    Poza tym to nie mogę się doczekać aż dziewczyny rozwalą Justina i Patrycję.
    Jestem ciekawa co chłopcy powiedzą na to, że ich laski biegały sobie z pistoletami i napadały na gwiazdy, dopóki ich nie poznały.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział.
    Ciekawa jestem jak to się dalej potoczy.
    Czekam na neksta i zapraszam do mnie.
    Pozdrawiam P.

    OdpowiedzUsuń
  4. MAM NA WAS FOCHA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Aga wie dlaczego!!!!!
    #KoniecEpockiegoKomentarza :P

    OdpowiedzUsuń
  5. No wiec , skoro pytacie, U mnie dobrze w szkole w sumie tez :p a u was ?xx
    Rozdzial jest fajny :3 Ja uwielbiam czytam o slodkosci pomieszanej z zabijaniem aww *.*
    No wiec czuje ,ze bedzie meega :D @gabka17

    OdpowiedzUsuń
  6. W przeciwieństwie do Patrycji nie umiem pisać epickich komentarzy ;pp Powiem tylko, że mi się bardzooo ten rozdział podoba i następny z tego co widzę, też zapowiada się ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń