sobota, 12 października 2013

Rozdział 19

*następnego dnia*

Z samego rana dziewczyny opuściły dom Justina, aby spotkać się z One Direction w sprawie planu. Jade i Perrie miały dzień wolnego. Hotelową restaurację zamknięto z powodu awarii.
Była dopiero siódma rano, więc nie zdziwił ich fakt, że wszyscy spali.
- Trzeba ich obudzić – szepnęła Perrie.
- Aleś ty spostrzegawcza – Jesy zrobiła młynka oczami. – Co się tak gapicie? Do roboty.
- A ty to co?
- Skarbie, to wasi chłopcy. Po za tym, jestem najstarsza i ja tu dowodzę.
- Kto tak postanowił?!
- Ja i bez gadania – powiedziała Nelson tonem nieznoszącym sprzeciwu. Zrezygnowane dziewczyny podeszły do chłopców, starając się zapanować nad harmiderem w sypialni.

- Dobra! Wszystko muszę robić sama – warknęła Jesy, gdy po pięciu minutach żaden z nich nawet nie drgnął. Najpierw podeszła do Harry’ego i Louisa, po czym zrzuciła ich z łóżka. Zaraz po tym wzięła szklankę ze stolika nocnego i wylała jej zawartość na włosy Zayna. Następnie zabrała piłkę z fotela i wcelowała nią w głowę Nialla.
- Nawet nie podchodź! Wstanę sam – odezwał się Liam.
- COŚ TY ZROBIŁA Z MOIMI WŁOSAMI?! – wydarł się Malik, gdy dojrzał siebie w lustrze.
- Będę miał siniaka – jęknął Niall.
- Wszystko mnie boli – Louis przecierając oczy, podniósł się do pozycji siedzącej.
- Złaź ze mnie, baranie – syknął Harry, zrzucając z siebie starszego chłopaka.
- Sam jesteś baran – odszczekał się Tomlinson, wstając.
- Jest dopiero siódma! – żachnął się Zayn, kiedy spojrzał na zegarek – Wracam do spania.
- Na pewno?
- Wal się Nelson – burknął, idąc w stronę łóżka.
- Ryzykujesz utratę włosów? – zaśmiała się dziewczyna.
- Nie ośmielisz się.
- A zakład?
- Dobra! – warknął, wchodząc do łazienki, żeby zrobić porządek z fryzurą. Jesy tylko uśmiechnęła się tryumfalnie i udała się do salonu.
- Macie pięć minut! Potem widzę Was na kanapie – dodała. Jade, Perrie i Leigh, nie mogąc powstrzymać śmiechu, ruszyły zaraz za nią.
Wszyscy punktualnie doczołgali się do pokoju. Zayn usiadł koło Perrie, Liam wcisnął się między Jade a Leigh, natomiast Niall usadowił się na jednym z foteli, tuż obok Harry'ego.
- A ja? – burknął Louis.
- Ale ty masz problemy – odezwał się Styles, po czym pociągnął swojego chłopaka, sprawiając, że wylądował na jego kolanach. – Lepiej?
- Zdecydowanie tak – uśmiechnął się.
- Skoro wszyscy już jesteśmy, to gadaj no, po co zerwałaś nas z łóżka w środku nocy – warknął mulat.
- A jak myślisz? Im szybciej wymyślimy plan, tym szybciej wszyscy będziemy mogli wrócić do domu.
- Nareszcie! Mam dość nory Justina – jęknęła Pinnock.
- Ja tak samo – dodała Jade.
- To czemu nie zamieszkacie tutaj?
- Serio Tomlinson? Nie stać nas na takie luksusy.
- Po pierwsze, jesteście płatnymi zabójcami, powinnyście mieć dużo kasy! A po drugie, co wam przeszkadza zadomowić się u nas – Niall wzruszył ramionami, jakby wszystko było oczywiste.
- Tak, jasne, a potem Patrycja i Justin wbiją tutaj i zabiją bez mrugnięcia okiem. Dobry plan na przyszłość.
- Jesy, wyluzuj! Przecież ich jest tylko dwoje.
- Ciszej, Payne. Patrycja może być w pobliżu. Po za tym, gdyby nie mieli wsparcia, od dawna grzalibyśmy tyłki w Londynie. Justin chodzi wszędzie sam, ale dobrze wiem, że ma swoich ludzi w wielu miejscach i nie są to osoby początkujące, to profesjonaliści – powiedziała Jesy.
Wszyscy patrzyli na nią z konsternacją w oczach. Nawet dziewczyny pozostały zdziwione tą informacją.
- Skąd wiesz, że Justin ma swoich ludzi? – zapytała Perrie.
- Rozmawiałam z Patrycją, wygadała się nieco. W sumie lepiej dla nas, potem byłby problem. Wiem tylko tyle, że w Warszawie jest z nim sześciu ludzi i ośmiu gdzieś pod stolicą, więc to stanowi dużą przeszkodę.
- O kurwa - wypsnęło się Harry'emu.
- Tak więc, musimy się zaopatrzyć w lepszy sprzęt - zaaranżowała Nelson. - To, co mamy teraz, na niewiele się zda. Widziałam perełki w pokoju Justina. Znalazłam jego skrytkę i dlatego wiem, że potrzeba nam dużo sprzętu.
- Niby gdzie ty chcesz kupić cokolwiek w stylu pif-paf? - Zayn zmarszczył brwi.
- Od tego są sklepy?
- Chyba nie chcesz nam powiedzieć, że zrobicie to nielegalnie.
- Liam, skarbie, a myślisz, że jak? Oczywiście, że nielegalnie. Inaczej się nie da. Po za tym, tu chodzi o Wasze życie, więc daj pracować - uśmiechnęła się.
- A Wasze życie? - wtrącił się Niall.
- Nasze nie jest aż tak istotne, dopuszczamy do siebie myśl, że któraś z nas może zginąć. Cudem będzie jeśli wszystkie przeżyjemy. Już nie na jednej akcji oberwałyśmy - powiedziała spokojnie Leigh.
- Co?! - wrzasnął Malik. - Wasze życie jest ważne tak samo jak nasze. Nie będzie żadnej akcji. Po prostu nie! Nie zgadzam się.
- Ja tak samo - dodał Liam.
- Żaden się nie zgadza - dorzucił Horan.
- Ale nikt w tym momencie nie pyta was o zdanie. Musimy to zrobić i tyle. Od tego zależy zbyt wiele - warknęła Thirlwall zirytowana tym, że chłopcy nie chcą współpracować.
- Nie chce....
- Liam, wyluzuj, nic mi się nie stanie. Nie raz byłyśmy na gorszych akcjach.
- Wcale nie - szepnęła Perrie.
- Edwards, radzę Ci się zamknąć, bo zaraz coś ci zrobię i ominiesz najlepsze. Ja tu próbuje uspokoić twojego chłopaka - jęknęła Jade. Dziewczyna tylko wywróciła oczami i oparła się o ścianę.
- No więc - zaczęła Jesy. - Plan jest taki. Wy... - wskazała na chłopaków. - Będziecie sobie spokojnie siedzieć w parku za hotelem. Potem my dołączymy do Was i tak jakby zaatakujemy. Wiecie o co mi chodzi, prawda? - potwierdzili. - Dobrze. Potem, jak Justin i Patrycja do nas dołączą, my powiemy, że musimy Was zabrać w jakieś inne miejsce, żeby nikt nas nie przłapał. A kiedy już będziemy w umówionym miejscu, załatwimy ich, a potem przystąpimy do ludzi Biebera. Zrozumiano?
- Tak - odpowiedział Louis - Tylko jedno pytanie. Jak macie zamiar same zabić czternastu ludzi?
- Oj Tomlinson, Tomlinson. Wasi ochroniarze o wszystkim wiedzą. Powiedziałam wam - jestem profesjonalistką i nie lubię amatorów, więc to powinno wystarczyć.
- Zapamiętam na przyszłość.
- Chwila! Moment! - odezwał się Harry. - Oni tak łatwo dali się przekonać?
- Nie, ale mam swoje sposoby - dziewczyna uśmiechnęła się perfidnie, po czym zwróciła się do swoich przyjaciółek. - Musimy już iść. Trzeba się zaopatrzyć. Potem - odwróciła się do chłopaków. - Przyjdziemy tu i schowamy gdzieś ekwipunek. Justin i Patrycja nie mogą wiedzieć, co mamy. No to do zobaczenia - pomachała im i wyszła. Dziewczyny pożegnały się ze wszystkimi. Chłopcy zostali sami z kompletnymi mętlikami w ich głowach. Wiedzieli, że to nie będzie łatwe, ale musieli to zrobić. Innego wyjścia nie było.

- Im częściej tu przychodzą, tym większą mam depresję – prychnął Louis, podchodząc do lodówki. – Może naleśniki?
Niall pokiwał głową, podchodząc do kuchni. Wyjął z szafki patelnię, miskę i trzepaczkę.
- Pomogę ci.
- Nie podoba mi się to – jęknął Zayn.
- Czyżbym wyglądał na szczęśliwego? – Liam uśmiechnął się sztucznie, po czym wywrócił oczami. – Czuję się jak dupa wołowa. Jade będzie za mnie… walczyć?
- Jak samuraj Jack!
Spiorunowany morderczym wzrokiem Payne’a, Tomlinson postanowił zamilknąć i skupić się na mieszaniu składników.
- Będzie w porządku – Harry poklepał go po ramieniu. – Wydają się mieć pojęcie o tym… czymś – skrzywił się nieznacznie.
- Jak w jakiejś bajce – Malik pokręcił głową. – Zakochałem się w dziewczynie, która jest tajnym mordercą mającym urwać mi łeb. Gdzie logika?
- Przestałem myśleć logicznie wczoraj w południe. Zero sensu, zero – Liam zmarszczył brwi. – Może to serio jakaś ukryta kamera? – rozejrzał się po pokoju.
- Tssaaa – Zayn westchnął, kradnąc z talerza pierwszego naleśnika.
- Niech ci ręka uschnie – burknął Niall.

- Jesy trzyma to wszystko w ryzach. Bez dwóch zdań.
Chłopaki, jakby nigdy nic, zajadali się nutellą, oglądając najnowsze odcinki Pamiętników Wampirów.
- Tu akurat masz rację, Tommo – Liam przytaknął, oblizując swoją łyżkę. – Jest jak moja ciotka Tessa.
- Ta, która kazała ci klękać na grochu za karę?
- I ta, co modliła się przed każdym posiłkiem. Raz uklękła w McDonald’s przy tych wszystkich dzieciakach z mojej szkoły.
- Ale siara – Harry zachichotał, biorąc sporą dokładkę z wielkiego słoika. – Czuję się jak kobieta w depresji.
- Gdy ci smutno, gdy ci źle, czekolady nażryj się – Horan wzruszył ramionami, odpisując komuś na SMS’a.
- Daj Leigh spokój chociaż przez jedną godzinę, proszę!
- Pilnuj swojej niuni, Malik!
- Po nazwisku? Ałć! Masz tupet, Horan. Trzeba ci podciąć skrzydła.
- Jak dzieci – Liam pokręcił głową z niedowierzaniem. – Jak dzieci.

* w tym samym czasie w dom Justina *

Dzwonek do drzwi przerwał ciche popołudnie w niewielkim domu na skrajach Warszawy.
- Otworzę!
Justin zwlókł się z kanapy. Wyjrzał przez judasz, upewniając się, czy to przypadkiem nie policja, szukająca go w każdym możliwym miejscu świata.
- Czego? – stanął w progu, zakładając ręce na piersi.
Przysadzisty ochroniarz w czarnych okularach przeciwsłonecznych.
- Śledziłem je, jak mi kazałeś. Niedługo wrócą do domu. Były na peryferiach miasta.
Chłopak zmarszczył brwi.
- Po jaką cholerę?
- Weszły do nieoznaczonego budynku przy ulicy Londyńskiej. Z tego co mi wiadomo handlują tam narkotykami i bronią.
- Nie, nie narkotyki – Justin szepnął sam do siebie. – Jakiej jakości broń?
- Nie skupiam się na takich sprawach, szefie, ale z zeznań innych wiem, że nie bylejaką. Najlepszego rodzaju rewolwery, kalibry.
Bieber gwizdnął z zadowoleniem.
- Jesteś niezastąpiony, dzięki Morris.
- Do usług. Coś jeszcze na dziś?
- Nie, nie, dzięki. Wiele zrobiłeś.
Zatrzasnął mu drzwi przed nosem, krzycząc w głąb domu.
- Chodź tu, Harris, mamy problem!

_____________________________________________________________
Powolnymi kroczkami zbliżamy się do końca naszej historyjki. 
Zacieram rączki z zadowolenia na wielki finał, jaki wam zgotowała moja wyobraźnia. Hell yess!
Zmykam spać, umieram ze zmęczenia. 
Kocham Agnes, która umiera ze mną po drugiej stronie Polski, haha.
Komentujcie, robaczki! xx

hej!
Byłam na meczu żużlowy Polska vs Mistrzowie Świata smakjtykeyhtgjdhfjg *.*
I teraz umieram tutaj, bo jedyne o czym marzę to spać!
Więc dobranoc idę do mojego łóżka, które wzywa mnie od dłuższego czasu xd

6 komentarzy:

  1. Kolejny świetny rozdział, ale jak to już niedługo koniec ? O.o

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja myślałam że to nawet nie polowa 0.0 no cóż rozdział świetny *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. NIE POZWOLĘ WAM MNIE ZABIĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    To takie chamskie z waszej strony! ;c Jak wy tak możecie?!?! To jest egoistyczne!
    Mam focha!
    Nie odzywać sie do mnie!
    PFFFFF!!
    ugh...
    btw rozdział genialny!
    Ale i tak mam focha!

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny rozdział z resztą jak wszystkie. Pozdrawiam i zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej będziecie mnie informować o nowych rodziałach? Moja nazwa to @zayntorx Dziękuje (: Strasznie mi się podoba! Czekam na następny! <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak można zniszczyć włosy Malika!!
    Ciekawe skąd pomysł na naleśniki? ;)
    Pamiętniki Wampirów ♥
    Niech one go rozwalą, nie lubię tego Justina

    OdpowiedzUsuń