piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 7

* kilka dni później *

Przez prawie tydzień Perrie i Justin nie odzywali się do siebie. Kiedy blondynka wychodziła z domu, chłopak, pod pretekstem robienia zakupów lub spotkania z szefem, śledził ją przez kilka godzin. Dzisiaj postanowił wtajemniczyć dziewczyny w swój plan. Gdy Perrie wyszła do pracy, Justin zebrał wszystkich w salonie.
- Mogę wiedzieć, czemu musiałam wstać przed siódmą? - warknęła Jesy.
- Mam nowy plan i chcę go wam przedstawić.
- Ty i plan? Błagam, powiedz, że sobie żartujesz - zaśmiała się Patrycja, ale gdy spotkała się z jego piorunującym spojrzeniem, zamilkła.
- To co to za plan?
- Jak widzicie, spotkania Perrie i Zayna nie przynoszą skutków od prawie dwóch tygodni.
- I co w związku z tym? - zapytała Jade.
- Nie przerywaj, to się dowiesz. Chodzi mi o to, że któraś z Was także powinna zrobić to, co Edwards. Chciałbym, żebyś ty, Jade, pokręciła się obok Liama. On jest tym najspokojniejszym, a ty wyglądasz na niegroźną dziewczynę, więc...
- Ja Ci, kurwa, zaraz dam niegroźną! - krzyknęła niebieskooka, wstając.
- Ogarnij się. Przecież nie powiedziałem, że jesteś niegroźna, tylko, że na taką wyglądasz. Chodzi mi o to, żeby Liam Ci zaufał. Może on wyjawi coś szybciej, bo, jak widać, Zayn na razie milczy jak grób. Proszę Cię, zgódź się. Wiesz, że nie mamy zbyt dużo czasu - powiedział błagalnym głosem. Jade spojrzała na niego niepewnie i po chwili pokiwała głową.
- Zrobię to, ale tylko dlatego, że nie mamy już czasu.
- Jesteś najlepsza! Tutaj masz wszystkie papiery, idź się przebrać w jakieś słodkie ubrania i jedź do pracy.
- Załatwiłeś mi już pracę? Skąd wiedziałeś, że się zgodzę?
- Bo wiem, że razem z Leigh chcesz jak najszybciej wrócić do domu.
- Mogłam się tego spodziewać. To ja idę się przebrać - westchnęła, ruszając do swojego pokoju. Wybrała z szafy granatową sukienkę w serduszka. Znalazła do tego biały pasek oraz buty. Do zestawu wybrała kilka bransoletek i kolczyki. Po dwudziestu minutach była gotowa do wyjścia. Zeszła na dół i wsiadła do drugiego samochodu Justina. Droga zajęła jej niecałą godzinę. Stres zżerał ją od środka. Bała się, jak zareaguje Perrie, widząc ją w kurorcie. Niepewnie wkroczyła do budynku i skierowała się w stronę hotelowej restauracji. Zdenerwowana weszła na zaplecze. Przebrała się w uniform, a gdy chciała wyjść, usłyszała za sobą czyjś głos.
- Co ty tutaj robisz?! - krzyknęła Perrie.
- Pracuję. Od dzisiaj. I nie krzycz, bo ktoś Cię usłyszy.
- Dobra, ale czemu akurat tutaj ? Myślałam, że to moje zadanie.
- Justin powiedział, że we dwie będzie nam łatwiej, więc jestem i mam Liama na celowniku.
- Czekaj! Justin powiedział? Od kiedy ty go słuchasz?! - warknęła blondynka.
- Nie słucham, ale sama dobrze wiesz, że mamy coraz mniej czasu. Nie wolno nam pozwolić sobie na błąd, bo szef się wkurzy.
- Tak, tak, wiem - wzruszyła ramionami, podchodząc do swojej przyjaciółki. - Damy radę, tak?
Po drugiej stronie drzwi stał mulat, słuchając rozmowy dwóch dziewczyn.
- Zayn? Co ty tutaj robisz? - zapytał ktoś za nim. Przestraszony, niechcący zrzucił zegar ze stolika. Po chwili Jade i Perrie wyłoniły się zza drzwi.
- Co Wy tutaj robicie? - zapytała blondynka.
Liam zmarszczył brwi. Przyglądał się Zaynowi, po czym przeniósł wzrok na zdezorientowane dziewczyny. Zapadła chwila dość niezręcznej ciszy.
- Zayn? – Perrie potarła lekko ramię chłopaka. – Coś się stało?
- Nie, nie, wszystko w porządku. Ja… Muszę lecieć – pokręcił głową, wycofując się w stronę wind.
- Wszystko w porządku? – Payne wydawał się równie zmieszany.
- Sama nie wiem. Przyszedł i nagle zaczął zachowywać się dziwnie – westchnęła blondynka. – Ah, Liam? – wskazała na koleżankę. – Poznaj, proszę, Jade. Moją…
- Współlokatorkę! – rzuciła szybko Thrilwall. – Miło mi cię poznać – wyciągnęła dłoń w jego stronę.
- Mnie również – uścisnął ją, uśmiechając się. – Nie wiedziałem, że mamy tu takie ładne kelnerki.
Obie zachichotały.
- Właściwie to Jade dopiero zaczyna. Sama jestem zszokowana, że zatrudniła się w tym samym miejscu. Chyba nie ma mnie dość.
- Ja też bym nie miał. A właśnie! Przyszedłem, aby zapytać, czy nie zechciałabyś… zechciałybyście wpaść wieczorem na kameralną imprezę Zamówimy pizzę, obejrzymy film. Niall potrzebuje odskoczni i pomyślałem…
- To bardzo dobry pomysł! – niebieskowłosa podeszła do tego z nadmiernym entuzjazmem.
- Super, więc jesteśmy umówieni?
- Jak najbardziej.
- Świetnie! Okej, muszę uciekać – zwrócił się do Jade. – Trzymam kciuki za pierwszy dzień w pracy.
- Dziękuję!
Liam wyszedł, a dziewczyny spojrzały na siebie w osłupieniu.
- W co my się pakujemy…

* w apartamencie chłopców *

- Zayn? Zayn? Ziemia do Malika?
Chłopcy siedzieli na balkonie, rozkoszując się piękną pogodą.
- Co? Co? Słucham cię, tak.
- Mhm, a ja jestem księżną Kate – prychnął Lou. -  Co się dzieje? Jesteś dziś jakiś zamyślony.
- Masz cztery siostry, znasz się na kobietach, prawda?
- O, stary! – bąknął Harry. Nałożył okulary przeciwsłoneczne i włożył do uszu słuchawki.
- Gejątko… - zaśmiał się Tommo. – No więc… W czym tkwi problem, mój cudowny i wspaniały Bad Boyu?
- Przez przypadek usłyszałem dzisiaj rozmowę Perrie i jej kole…
- O, nie! Zapamiętaj sobie! Podsłuchiwanie nigdy nie jest przypadkowe!
- Zamknij się! – szturchnął go. – To bardzo dziwne. Mówiły o jakimś zadaniu. I o Liamie. Jej koleżanka mówiła o Liamie.
- Może się zakochała? – wzruszył ramionami, jakby wszystko było oczywistą oczywistością.
- Nie, to nie w ten sposób. Zakochane dziewczyny ćwierkają o ślubach, dzieciach i śniadaniach do łóżka. One brzmiały zbyt… Zbyt… - zająknął się. – Zbyt profesjonalnie.
- Gruba sprawa. Ale może przesadzasz?
- CO?!
- Nie gniewaj się, ale zawsze byłeś niezłą panikarą. Może wyrwałeś coś z kontekstu i źle poskładałeś parę słów. Nie powinieneś brać tego do… Ej, gdzie idziesz?
- Nic nie rozumiesz!
Tomlinson podrapał się po głowie. – A może jednak nie znam się na kobietach…

_______________________________________________________________

Cześć! :)
Przypływ weny, moi drodzy, i to solidny! Pisanie przez Skype'a jest jednak lepsze. Polecamy!
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba.
Małe ogłoszenie parafialne.
Postanowiłam założyć własnego bloga. Tematyka Larry Stylinson. Jeśli jesteście zainteresowani, zapraszam. Dopiero się rozkręcam. http://really-dont-like-you.blogspot.com/
Komentarze karmią wenę! (tyczy się nas, jak i mojej stronki, jeśli przypadnie wam do gustu)
Dobra, dobra, wiem, już milknę!
Oddaję głos Agnes, która się ze mnie śmieje! PERFIDNIE ŚMIEJE!
Pozdrawiam Snajpera, hahaha <3
Buziaki! :)


Hej! ; p
Ja się wcale nie śmieję. Nie słuchajcie Cuckoo.
Tak dla jasności, Snajper to mój pies.
Jak już widzicie wyżej, gadamy na Skype i mam różne odpały xd
A wracając do rozdziału, to mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Akcja się dopiero rozwija.
Komentujcie i obserwujcie <3
Agnes <3

4 komentarze:

  1. Super, macie naprawdę świetne pomysły ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. HAhaha xD Tak! On nie zna się na kobietach xD
    Poza nie pomyślałabym, że Malik jest taki intaligentny xD
    Czekam na nowy!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny :D Liam i Jade hmm :3 świetne jestescie dziewczyny :* @gabka17

    OdpowiedzUsuń
  4. Super ;)

    http://love-is-lost-stories.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń